Page 2 of 9

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 19:17
by Marcin Ciszewski
Co się dziwisz, w polskich urzędach osoby znające języki to rzadkość. Każdy obcokrajowiec Ci to powie.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 19:46
by Amalio
Marcin Ciszewski wrote:Co się dziwisz, w polskich urzędach osoby znające języki to rzadkość. Każdy obcokrajowiec Ci to powie.
Dzisiaj mówili nawet o tym w radiu :) Jeździli obcokrajowcy po urzędach i nikt nie był ich w stanie w ogóle rozumieć :/
Podobno tylko w Żorach potrafili się bezproblemowo dogadać w urzędasami, więc co się dziwić takiemu Supłowi...

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 20:11
by fikander
Do parzenia kawy angielszczyzny wszak nie potrzeba...



A tak na serio, to (ZTCW) w urzędach płacą marne grosze i mało kto z wykształceniem i kwalifikacjami pójdzie tam pracować.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 20:18
by Marcin Ciszewski
Z własnego doświadczenia wiem, że kwalifikacje (czytaj: studia wyższe) niekoniecznie idą w parze z biegłą znajomością angielskiego.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 22:32
by egon
Zaraz, zaraz, na razie jeszcze u nas urzędowym językiem jest _polski_. Ilu urzędników w Wieliej Brytanii czy USA zna polski? Jak oni chcą coś u nas załatwić, niech się uczą. Zaś nie popadajmy w snobizm...

Zachowania kolegi Mig7 nie popieram, ale o tą słabą znajomość języka angielskiego jednak bym się nie czepiał. Obowiązku takiego nie ma.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 22:38
by Amalio
egon wrote:Zaraz, zaraz, na razie jeszcze u nas urzędowym językiem jest _polski_. Ilu urzędników w Wieliej Brytanii czy USA zna polski? Jak oni chcą coś u nas załatwić, niech się uczą. Zaś nie popadajmy w snobizm...
Czyli jeżeli ktoś będzie miał do załatwienia sprawę w polskim urzędzie, to będzie musiał załatwić sobie tłumacza albo iść na szybki kurs języka Polskiego :?: Właśnie po to jest język angielski by każdy z każdym mógł się dogadać. Nie rozumiem czemu przytoczyłeś USA i GB. Tu nie chodzi o nich, tylko o cały świat, kogokolwiek bez względu na to skąd pochodzi.
Uniwersalny język dzięki któremu dogadamy się wszędzie.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 14 May 2010, 22:44
by egon
Amalio wrote:Czyli jeżeli ktoś będzie miał do załatwienia sprawę w polskim urzędzie, to będzie musiał załatwić sobie tłumacza albo iść na szybki kurs języka Polskiego :?: Właśnie po to jest język angielski by każdy z każdym mógł się dogadać. Nie rozumiem czemu przytoczyłeś USA i GB. Tu nie chodzi o nich, tylko o cały świat, kogokolwiek bez względu na to skąd pochodzi.
Spróbuj coś po angielsku załatwić w Niemczech - życzę powodzenia ;) Owszem, Niemcy ten język znają, ale mało który jest łaskaw nim się posługiwać u siebie - twardo wymagają od przyjezdnych znajomości niemieckiego (co innego za granicą). Oni się szanują, dlatego są szanowani przez innych. A Polacy od lat innym w tyłki włażą :(

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 15 May 2010, 05:26
by padamus
Ciekawi mnie dlaczego tak pogardliwie piszecie o urzędnikach? W Polsce, jak na razie, językiem urzędowym jest polski. Językami obcymi można sobie najwyżej nabić punkty w konkursie.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 15 May 2010, 06:41
by skimboy
Dobra, urzędnicy nie muszą znać się na gramatyce, ale chociaż znaczenia kilku słówek mogli by się nauczyć.

Re: I powstanie "knociarzy" ;)

Posted: 15 May 2010, 07:52
by Amalio
padamus wrote:Ciekawi mnie dlaczego tak pogardliwie piszecie o urzędnikach? W Polsce, jak na razie, językiem urzędowym jest polski. Językami obcymi można sobie najwyżej nabić punkty w konkursie.
<Elle> Artykuł w jednej z francuskich gazet... "Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie drugiej wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju i w którym co 3 mieszkaniec ma 20lat. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik. Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów, gdzie jednocześnie nie ma biedy a obcy kapitał się pcha drzwiami i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu. Kraj, w którym rządzą byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymi od pracy (!) Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza. Polacy..! Jak wy to robicie..?"
Zwróćmy rzecz jasna uwagę na końcówkę. Przy takim podejściu, to rzeczywiście mnie nie dziwi, że potem takie rzeczy o nas piszą...
egon wrote: Spróbuj coś po angielsku załatwić w Niemczech - życzę powodzenia ;)
A Ty załatwiałeś? Bo ja owszem ( choć generalnie nie muszę - znam oba języki )i nie napotkałem problemów.
Ale tak czy inaczej nic tłumaczy pani urzędnik napotkanej przez owych cudzoziemców w Katowicach: czytała gazetę, gdy Ci skończyli mówić powiedziała "No" i wróciła do czytania...
Takie zachowaniu już na pewno nie przystoi żadnemu urzędnikowi.